Rozdział 2 „Koncert”


Karolina bardzo się ucieszyła, kiedy powiedziałam jej, że mogę jechać na koncert. Kupiliśmy specjalnie na tą okazję koszulki z logiem zespołu. Ja pomalowałam swoje ulubione czerwone trampki. Odliczałyśmy dni do najważniejszego wydarzenia wakacji. W domu sytuacja się nie poprawiła, mama i Robert kłócili się coraz częściej. Nie chcąc słuchać kolejnych kłótni włóczyłam się po mieście z Karoliną lub zamykałam się w swoim pokoju, zakładałam słuchawki, włączałam Crazy Cats i odpływałam w inny świat.  Cieszyłam się, że moja siostrzyczka nie musi słuchać kłótni rodziców, gdyż pojechała do babci na wieś. Babcia codziennie dzwoniła i zapraszała mnie do siebie, ale ja nie chciałam zostawiać mamy samej. Czasami wieczorami przychodziła do mnie i razem słuchałyśmy Kotów. Niekiedy opowiadała mi to co przeżyła z Antkiem. Ton jej głosu wskazywał, że wciąż go kocha, że nie zapomniała, a ja po głębszej analizie tekstów swojego ulubionego zespołu, znalazłam parę analogi pasujących do mojej mamy. Zastanawiałam się co by się stało gdyby Antoni mnie zobaczył, czy skojarzyłby, że jestem jego córką?
Pewnego dnia Robert zapukał do drzwi mojego pokoju. Wszedł niepewnie i zapytał – Możemy porozmawiać?
- Oczywiście, wejdź. – odpowiedziałam, ściągając z uszu słuchawki
- Marto, nie jesteś już dzieckiem. Poznałaś prawdę, ale ja chcę ci powiedzieć, że dla mnie nie ma znaczenia, czy jesteś córką jakiegoś tam Antoniego Hruina czy moją. Wychowuję cię od siódmego roku życia, kocham jak własną córkę. Nie chciałem byś poznała prawdę, bo bałem się, że wtedy mnie odtrącisz, a ja nie chcę was stracić. – nie spodziewałam się takiej wylewności po moim ojczymie. – Ania, to znaczy twoja mama, ona zawsze mi powtarzała, że Antek był jej wielką miłością. Nie chciałem byś poznała prawdę, bo nie chciałem, żebyś go szukała. Obiecasz mi, że nie będziesz go szukać?
- Obiecuję, ty jesteś moim tatą. Mama poprosiła mnie o to samo. Nie chcę szukać kontaktu z Antonim Hruinem, nie mam po co. – odpowiedziałam pewnie i zdecydowanym głosem.
- Nie jestem twoim ojcem, czy tego chcę czy nie. A to marzenie każdej nastolatki mieć tak znanego ojca. – stwierdza Robert – Marciu, słuchaj ja wiem, że pomiędzy mną a mamą nie układa się za dobrze ostatnio, ale ja was naprawdę kocham i nie chcę stracić. – nie powiedział nic więcej tylko po prostu wyszedł. Zastanawiałam się czy napisać do Karoliny z całą prawdą. Tak bardzo chciałam z kimś o tym porozmawiać, powiedzieć co mnie dręczy i boli, ale nie mogłam. Obiecałam mamie i dotrzymam danego słowa.
Nadszedł dzień moich urodzin, piętnastych. Zgodnie z wcześniejszymi ustalaniami dostałam aparat fotograficzny, dokładnie taki jaki sobie wcześniej upatrzyłam. Oczywiście tego samego dnia wybrałyśmy się z Karoliną na mały spacer połączony z mini sesją. Moja przyjaciółka podarowała mi oczywiście album Crazy Cats. Moją ulubioną płytę, którą wydali rok po moich narodzinach, ich drugie wydawnictwo. Z pieniędzy, które dostałam od babci postanowiłam kupić ostatni album z Wojtkiem Czaplowskim, który miesiąc po wydaniu tamtejszej płyty zginął w wypadku samochodowym, podobno był pijany. Trzy miesiące później do zespołu dołączył Janek Czarny. Właśnie Janek, cud i miód, chodzący ciastek i tylko siedem lat od nas starszy. Dołączył do zespołu jako piętnastolatek, złośliwi nie rozumieli czemu tak znany polski zespół wybrał takiego młodego chłopaka, zamiast doświadczonych gitarzystów. Krążyły plotki jakoby Antoni Hruin miał romans z jego matką, ale szybko zostały one zdementowane, a Antoni publicznie ogłosił, że jest w związku z modelką Natalią Borowiecką, która obecnie jest jego żoną.
Sam koncert także zbliżał się nieubłaganie. Bałam się i cieszyłam równocześnie, ale z drugiej strony jak miałam spotkać na nim swojego ojca. Robert miał zawieźć nas na koncert i z niego odebrać, na miejscu miałyśmy się spotkać z pełnoletnią koleżanką Karoliny – Agą, która zobowiązała się być naszą opiekunką. Na kilka dni przed najważniejszym wydarzeniem wakacji moja przyjaciółka zadzwoniła do mnie z informacją, że Crazy Cats wypuściło dziesięć biletów uprawniających do spotkania z zespołem przed koncertem, ale cena na nasze oszczędności była zbyt wysoka. Musiałyśmy odpuścić sobie spotkanie, co ja przyjęłam z ulgą, za to Karolina nie rozumiejąc mojego spokoju i braku zainteresowania tymi biletami, cały czas lamentowała, że taka okazja już nigdy się zdarzy, a przecież Janek miał niedługo opuścić zespół. Wierzyłam jednak, że kiedy Janek rozpocznie swoją solową karierę znajdzie się okazja do pogadania z nim. Naiwna jestem, wiem, ale przecież marzenia się spełniają. A rozmowa, choćby krótka z Jankiem była moim marzeniem, odkąd zaczęłam słuchać Kotów. 
W końcu dzień koncertu nadszedł, ostatni dzień lipca. Niezwykle upalny, pomimo godziny 17 na dworze wciąż panuje skwar, ludzie tłoczą się pod drzwiami klubu. Robert jeszcze próbuje nam powiedzieć czego nie powinnyśmy robić i czego się wystrzegać.
- Będę po was punktualnie o północy, jeśli koncert skończy się wcześniej bardzo proszę zadzwoń do mnie i  poczekajcie na mnie. – mówi do mnie
- Dobrze tato, nie bój się. A jak koncert się przedłuży, też mam dać znać? – pytam profilaktycznie
- Nie, zaczekam, Tylko bez numerów, że gdzieś będziecie się włóczyć, a później się pojawicie.
- Dobrze, proszę pana. – odpowiada za mnie Karolina – Będziemy grzeczne. – równocześnie posyła w moją stronę uśmieszek.
- Bawcie się dobrze dziewczyny!- mówi, kiedy wychodzimy z samochodu. Dołączamy do kolejki tworzącej się pod klubem. Już za chwilę marzenie, choć jedno niewielkie, się spełni. Usłyszę Crazy Cats na żywo. Nie wiedziałam jeszcze, że zespół postanowił przygotować pakiet niespodzianek z racji ostatniego koncertu w tym składzie.
Kiedy wybrzmiały pierwsze dzięki gitar poczułam ciarki. Udało nam się dopchać do samych barierek i dzięki temu stałyśmy zaraz pod sceną. Bałam się co będzie, jeśli Antek mnie zauważy. Czy dostrzeże podobieństwo? Karolina widząc moje zdenerwowanie trochę się zaśmiała, nie znała przyczyny mojego stanu. Kiedy frontman Crazy Cats wszedł na scenę, zespół zagrał utwór z najnowszej płyty „Cud”. Po nim Antek przywitał się z tłumem, po czym zapowiedział coś co sprawiło, że moje ciarki zwiększyły się, a Karolina pisnęła z radości. Po koncercie miały zostać rozlosowane nagrody, a czterech szczęśliwców miało spotkać się na pogaduszkach z zespołem. Zespół zagrał wszystkie największe hity, także Janek wykonał parę swoich solowych utworów, a basista wykonał solówkę na saksofonie. Było cudownie, tak jak sobie wymarzyłam. Przyszedł w końcu czas losowania zwycięskich biletów, wyłączyłam się całkowicie, zastanawiając się nad tym jak skończyłoby się moje spotkanie z Antonim. Nagle czuję, że Karolina mną potrząsa – Ej, to nasze bilety! – patrzę na nią nieobecnym wzrokiem – Marta! Co się z Tobą dzieje! Wygrałyśmy, obie! Chodź! – ciągnie mnie w stronę wejścia dla załogi, którym jak się okazuje miały przejść osoby, których bilety zostały rozlosowane. Aga obiecuje na nas poczekać przed wejściem. Piszę szybkiego smsa do Roberta, że koncert się przedłuży. Wchodzę do sali, pozostałe dwie osoby już tam są i rozmawiają z perkusistą Patrykiem Kowalskim, zwanym przez fanów Kowalem. Karolina ciągnie mnie w stronę Antoniego, ten od naszego wejścia śledzi mnie wzrokiem, już wiem, że moja obietnica dana Robertowi zostanie złamana.
- Cześć – rzuca w naszą stronę – zrobimy sobie wspólne zdjęcie? – Karolina od razu na to pytanie wyciąga swój telefon, a ja cała drżę, gdy Antoni Hruin przytula nas do zdjęcia.

Komentarze